niedziela, 13 marca 2011

12.03.2011.r

Nie ma nic na co w tym momencie mogłabym narzekać w tym budynku. A zatem niedziela jak niedziela.Wstałam grubo przed 11 hym z powodu wczorajszego wypadu z chęcia pospałabym dłużej owszem Ale Madzialena na to nie pozwala z tego względu iż jej derptanie z pokoju do lazienki  i stanie przed lusterkiem  to najwiekszego spiocha wyjebie ze snu.Ogarnełam się jako tako uderzając na drugie sniadanie z moją jakże najs Przyjaciółka. Po czym ogarnełyśmy pobudkę chłopakom.Posiedzieliśmy równo 2 h w pokoju napajając się wrażeniami  z wczorajszego koncertu.Hym wszystko było w porządku gdyby nie brak kontaktu z Damianem.Leżał równo na łóżku nie odzywając się słowem a przecież koncert był niesamowity. Po chwili podbiłam do niego na łóżko pytając -co jest?Nie odzywając się ani słowem wsadził głowę w poduszkę.Dobrze wie że nie lubie jego humorów czy jego braku jakiegokolwiek słowa.Wkurwiajac się równo wstałam zdzierając kołdrę z niego i z wielkiem krzykiem zrobiłam mu awanture żeby powiedział co go gryzie a nie siedział obrażony na cały świat. Cóż podniósł dupe spojrzał na mnie jak na idotkę wyszktuszając marne-Ledwo mówię. Cała banda w pokoju wybuchła śmiechem a ja stałam jak ta ostatnia idiotka usmiechając się głupio.-Yyy.-Nic nie mów (brzdąknął) Nigdy wiecej takiego darcia mordy.Dodał. Usiadłam spalona koło Ediego z wielką damską dumą i z fochem na buźce.Taaa nie obeszło by się bez ich głupich dogryzek przez cały dzień;] A co tam. Hym po całodniowym opierdalaniu dupy u chłopaków coś ok 17 dostałem esemesa od matki że przyjedzie o 18.Dość dziwne.Bez żadnych szczegółów,powodów chce wpaść,mozna i tak. Hym było coś po 18 jak siedziałyśmy już u mnie w pokoju gadając. Przywiozła mi boombox'a za co jestem jej  bardzo wdzięczna ale nie to był powód jej przyjazdu. Nie potrafiłam zrozumieć sensu naszej rozmowy a mianowicie jej słów które wgl nie docierały do mojej osoby.Mówiła że jakiś mężczyzna ponownie wpierdala jej się w zycie a przede wszystkim mnie i musi się wyprowadzić z Łodzi. Niee tylko nie to.Mieszkałyśmy tam 2 lata.Były to najwspanialsze 2 lata jakie mogłam spędzić w moim życiu które oddaje Łodzi i tamtejszym ludziom.Było to jedyne miasto z którym byłam tak związana. To nie Łeba czy Poznań. Kurwa dlaczego ona mi to robi.Znowu jakieś pierdolone tajemnice braki szczegółów. Próbowałam wyciągnąć z niej powód naszych ciągłych przeprowadzek lecz to na nic.Wmawiała mi ze życie pisze różne scenariusze a nasz nie było usłane różami ale dziękuje Bogu za to że Mnie ma.Haa a ja jej dziękuje za to że mnie tu wpierdoliła(owszem nie żałuje niczego poznałam ciekawych ludzi i w pewnym stopniu jest to dla mnie jakaś lekcja życia,ale mimo to jest moją matką nie powinna tego robić przynajmniej nie w taki sposób mnie wypierdolic z domu tutaj w jaki ona to zrobiła) Łzy spływały jej po policzkach kiedy mówiła mi że nie potrafiła sobie ze mną porazić,że nie dała mi tyle miłości ile powinna tłumacząc się że praca była na tyle dla niej ważna że nie miała czasu  poświęcać mi wystarczająco dużo uwagi po to bym miała co zjeść rano,by mieć w czym pojść do szkoły wiedząc jaka byłam rozpieszczona.Nigdy nie przeprowadziłam z nią takiej poważnej rozmowy.Łzy cisneły mi się do oczu ale nie chcąc okazywać słabości przytuliłam ją mocną mówiąc-Mamo poradzimy sobie,razem tylko nie chce kolejnej przeprowadzki.Postawmy się wszystkim przeciwnością zacznijmy walczyć a nie uciekać od problemów.Po moich słowach przez drżący głos powiedziała-Jesteś moim celem w zyciu chęcią po to bym walczyła ale już nie mam siły.Ten człowiek nas zniszczy.-Jestem twoją córką możesz powiedzieć otwarcie o kogo chodzi. Wtedy zaparło mi dech w piersi kiedy usłyszałam"O Twojego ojca" Nie potrafiłam wyksztusić już żadnego słowa z Siebie.Miałam jej niesamowicie dość a przede wszystkim za złe że nigdy mi nie powiedziała że jednak ojciec chciał się ze mną skontaktować a ona mu to utrudniała. Wstałam idąc w kierunku drzwi dodając przed wyjściem-Za dużo wszystkiego po prostu za dużo.Mam dość. Po czym pociągnęłam za klamkę trzaskając drzwiami. Pobiegłam prosto na dwór do parku za ośrodkiem usiadają na sławce próbując pozbierać myśli kiedy zadzwonił telefon "Mati" -Nie tylko nie ty. Pomyślałam Odrzucając połączenie. Przez dobre 2.5 h nie mogłam dojść do siebie.Ogarnąc tego pierdolonego świata. Leżac na ławce wpatrzona w  niebo powtarzałam tylko-Boże pomóż mi. Kiedy poczułam wibracje w kieszeni. (Wiadomość od Madzialeny)-Kurwa co chcesz wykrzyczałam." Gdzie jesteś?Twoja Matka siedzi u nas w pokoju cała zapłakana.Co jest?"  Nie potrafiłam nawet podnieś dupy by iść i dojść z nią do porozumienia.Kiedy z leżacego telefonu na ziemi wydobył się dzwięk Kasty. (Mama)-Córeczkoo gdzie jesteś?Wróć porozmawiajmy wszystko ci wytłumacze.To nie jest tak jak myślisz.Nawet nie wiesz ile ojciec wyrządził nam krzywdy. -Nie chce.Pragnę tylko ciszy i spokoju. Proszę cię jedz do domu pogadamy jutro przez skyp'a nie wiem cokolwiek tylko nie rozmawiajmy dzisiaj o tym. Po czym się rozłączyłam dzowniąc od razu  do Magdy.-Jest moja matka jeszcze?-Właśnie wyszła.Dziękując skończyłam rozmowe. Było coś przed 21 kiedy próbując wszystko garnąć usłyszałam zza pleców głos Damiana- Co jest Młoda. Nie odpowiadając rzuciłam mu się na szyje mocno go przytulając.Dobrze wiedział że jeżeli w przeciągu 15 min nie wyksztusiłam żadnego słowa oznacza brak chęci na jakąkolwiek rozmowę. Było grubo przed 23 kiedy odprowadził mnie do pokoju pytając tylko czy chce żeby został z mną. Usiadając na łózku położyłam się na jego kolanach próbując ze złami w oczach zasnąć.Ale było to tak cholernie trudne. Szeptał mi do ucha że poradze sobie,że mogę na niego liczyć w każdej sytuacji.Całując mnie w policzek połóżył się koło mnie mocno mnie przytulając. Jego oddające ciepło ciało pomogło mi zasnąć o godzinie 2:32. ;* Dobranoc:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz